Na Bułgarię padło zupełnym przypadkiem. Był rok 2015, wróciłam do Polski po półrocznym pobycie w Anglii, i jeszcze tego samego wieczoru stwierdziłam, że za wcześnie na ten powrót. Zaczęłam przeczesywać internet w poszukiwaniu różnych możliwości i trafiłam na projekty wolontariatu europejskiego. Od razu aplikowałam na dwumiesięczny projekt ekologiczny w Bułgarii, a dwa dni później przyszedł email, że się dostałam i czekają na mój przyjazd.

O Bułgarii nie wiedziałam nic, oprócz tego, że Ladytron jest z Bułgarii i śpiewa prez gorite, prez poliata, pod zvezdite, nad zhitata. I tak też poleciałam, nastawiona na dwumiesięczną, spontaniczną przygodę, prez gorite, prez poliata, pod zvezdite, nad zhitata.

Pierwszy raz w Bułgarii

Gdy samolot zaczął zbliżać się do lądowania na lotnisku w Sofii a z okna widać było połacie nicości, w głowie zaczęło mi powoli migotać hasło „co ja, do cholery, zrobiłam”. Chwilę później poziom abstrakcji wzrósł, bo po wylądowaniu w głośnikach samolotu radośnie rozbrzmiała „Mamma Mia” Abby. Jak się miało później okazać, to jakaś tradycja na tej trasie i „Mamma Mia” brzmiała po każdym przybyciu LOTem do Sofii.

Lądowanie w Bułgarii

Lotnisko w Sofii, a przynajmniej nowy Terminal 2, jest całkiem przyzwoite (starszy Terminal 1 poznałam dopiero rok później przy okazji korzystania z Ryanaira, i na nim już syf jest tak wielki, że strach czegokolwiek dotykać). Zaraz obok znajduje się wejście do metra, którym można łatwo i szybko dojechać do centrum, więc pierwsze wrażenia były jak najbardziej ok i pasujące do stolicy europejskiego kraju. Później już było trochę ciężej.

Sofia Centralna i kulturowy szok

Dworzec główny, czyli centralna gara Sofia, był wtedy jeszcze przed remontem*1. Wewnątrz było mrocznie, chłodno i ciemno. Światło wpadało jedynie przez drzwi wejściowe, a zapach stęchlizny i moczu unosił się w powietrzu jak smog nad Sofią. Wszędzie kręciły się grupki Cyganów, próbujących namówić nas na podejrzane taksówki, oraz dzieci żebrzące o pieniądze.

Przed budynkiem spotkałam się z trzema innymi Polkami, które – tak jak ja – przyjechały na wolontariat, oraz z Bułgarką, Sofijką która miała za zadanie nas odebrać i pokierować na właściwy pociąg. Była wyraźnie pod wływem środków zielonych, i ciężko było się z nią dogadać. Do pociągu miałyśmy kilka godzin, a na zewnątrz pomimo tego, że był ledwie kwiecień, świeciło ostre słońce. Byłyśmy głodne, ale pobliskie budki z jedzeniem ociekały starym tłuszczem i oblepione były truchłami owadów, więc odroczyłyśmy sprawedzanie lokalnej kuchni.

Centralna Gara Sofia
Przed Dworcem Głównym w Sofii
Przed Dworcem Głównym w Sofii

Złe wrażenie tylko się spotęgowało kiedy zaryzykowałam skorzystanie z toalety. Bułgarska przewodniczka poprowadziła mnie ciemnymi korytarzami w dół schodów. Zapach stawał się coraz bardziej nie do zniesienia, a na podłodze widać było podejrzane plamy wilgoci. W końcu dotarłyśmy do staruszki pilnującej wejścia. Po uiszczeniu drobnej opłaty mogłam przejść dalej, gdzie odkryłam pomieszczenie z dziurami w podłodze zamiast tradycyjnych toalet. Nie było nawet odgradzających ich płyt. Nad jedną z dziur prostowała się aktualnie ruda Bułgarka w czerwonej lateksowej kurtce, wciągając obcisłe dżinsy. Ostatecznie uznałam, że z tym też lepiej przeczekać.

Pociągi w Bułgarii

Naszą destynacją była mała miejscowość w samym środku Bułgarii – Kazanłyk. Podróż trwała cztery godziny. Pociągi w Bułgarii przypominają te z Polski, tylko były jeszcze bardziej wysłużone i brudne. Podczas przejazdu można podziwiać bałkański krajobraz: pola, zniszczone budynki, pasące się konie, i góry w tle.

Krajobraz w Bułgarii

Na dworcu w Kazanłyku czekali na nas organizatorzy projektu, którzy szybko zapakowali nas do taksówki. Kierowca, wyraźnie zaintrygowany naszym językiem, w końcu zapytał:
– Where are you from?
– Poland – odpowiedziałyśmy.
– Ah, Poland! Better than Bulgaria – stwierdził z entuzjazmem, po czym zapadła chwila ciszy.

W końcu postanowiłam odbić pytanie:
– And where are you from?
Taksówkarz poprawił uchwyt na kierownicy, zamyślił się i odpowiedział z nutką nostalgii w głosie:
– I’m from Athens. In Greece.
– Wow, Athens?! How did you end up in Kazanlak?
– I made a mistake… Now I don’t know how to go back.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten dialog był niemal proroczy, a ja spędzę w Bułgarii 5 lat.

  1. Dworzec Główny w Sofii przeszedł gruntowną modernizację w 2016 roku i dziś wygląda dużo lepiej ↩︎

Udostępnij: